....
Dziś Aga (ninusia19) prezentowała postępy w swojej toalecie...i taka mnie po jej wpisie refleksja naszła (którą też komentarzach u Agi zawarłam ), że te wszystkie rzeczy niedokończone, które robi sie w domu już po zamieszkaniu to nie 'malutkie postępy' a prawdziwe kroki milowe!!! Na początku wszystko Cię denerwuje, budowlane ADHD wciąż sprawia że burzy ci się krew i chcesz kończyć, udoskonalać, upiększać... a chwilę potem odkrywasz jak słodko jest leżeć na kanapie, kiedy nie musisz nigdzie iść, kiedy telefon milczy, a Ty (tak jak w naszym przypadku) po 1,5 roku ciężkiej pracy masz LUZ ... i okazuje się, że przestają przeszkadzać wystąjące kabelki, niezasilikonowane szparki, żarówki zamiast żyrandoli, obrazy w szufladzie którym wystarczy wbić tylko gwóźdź w ścianę....
Dlaczego my do wczoraj nie mieliśmy oświetlenia na zewnątrz??? nie wiem.... przecież nie trzeba na to ani kilku tysięcy, ani załatwiania pozwoleń i ekipy, ani nawet wysiłku zbyt wielkiego...
W sumie co się stało, że akurat wczoraj zerwaliśmy się do działania też nie wiadomo.... grunt, że kolejny kwadracik na liście rzeczy do zrobienia odfajkowany!
Było tak
aż wstyd się przyznać ale na futrynie drzwi wejściowych były jeszcze skrawki paskudnej żółtej taśmy ....
teraz już jest tak, no i w końcu przestaniemy latać z latarkami i po omacku celować w dziurkę od klucza
jak widać otworek na dzwonek pewnie jeszcze będzie musiał odczekać swoje, ale cóż.... takie życie...
Trawka przed domem zaczyna pięknie rosnąć.... oczywiście jakieś zawistne stworzenie próbowało zniweczyć nasze wysiłki na drodze do pięknego trawnika.... oj bolało serce kiedy na nowo rosnącej trawce pojawiały się kolejne kopczyki... często nasz dzień rozpoczynał sie od krzyku Blanki "tatuś kret znów wykopał" ... cierpliwość jednak popłaca... chyba mu się znudziło walczyć z nami i poszedł sobie dziad!
pozdrawiam niedzielnie
romka
p.s.
to oczywiscie tylko część trawnika, i część oświetlenia... w aparacie baterie się skończyły