przed kolejną porcją świętowania
krótka relacja....
Mieliśmy już świętować w domu i spraszać gości jednak walcząc z kurzem i bałaganem nie miałam dość czasu na wystarczająco wielkie świąteczne zakupy, tak więc pierwsze śniadanko świąteczne zjedliśmy w domu, zapewniliśmy sobie dobre ciacho do kawusi, a teraz wędrujemy pomiędzy dziadkami nie pamiętam kiedy ostatnio miałam takie lenistwo świąteczne - ale bardzo mi sie podoba, bardzo
A jak się mieszka??? - trudno znaleźć słowa, by oddać ten ogrom przeżyć i emocji .... uśmiecham się do siebie co chwilę....
póki co, czas pochłania ciągła walka z kurzem i rzeczami niedokończonymi, ale znajdujemy czas na cebebrowanie każdej głupotki w stylu pierwsze śniadanie, pierwszy obiad, piersza kolacja, pierwsza kawa, pierwsza kąpiel w wannie, pierwsze oglądanie TV itd. itd. mozna bez końca wymieniać....
Blania w nowym miejscu zaaklimatyzowała się super, bałam się, że za dzień lub dwa bedzie chciała wrócić na stare śmieci.... ale nie
Wiem, że czekacie bardzo na zdjęcia w sumie nie mam się jeszcze czym pochwalić, w który kąt nie wejdę wszędzie jest coś do zrobienia, wszędzie coś niedokończone, brak mi jeszcze całej masy pierdółek które robią ciepło i klimat w domu.... ale to zajmie mi pewnie jeszcze wiele czasu i pochłonie ogrom gotówki....
Na gotowo, bez żyrandola (zbyt trudne zadanie) zrobiony jest pokój Blani, to był priorytet, więc poza kawałkiem kuchni
pochwalę się królestwem Blanki
Dziękuję Wam za te wszystkie ciepłe i serdeczne komentarze pod moim ostatnim wpisem, kiedy je czytałam łzy z oczu leciały mi tak jak wtedy kiedy Tomek przenosił przez próg naszego nowego domu Blanię....
Wciąż brakuje mi czasu na nadrobienie blogowych zaległości... tyle się u Was wszystkich teraz dzieje.... nie myslcie jednak że nie zaglądam! nie komentuje ale wiem co się dzieje, bo fotki wszystko mówią... najgorzej mam z Romanosiową, bo cholewka u niej tyle tego czytania..... że jeszcze przez tydzień nie dobrnę do tego miejsca na którym skończyłam
Całuski i miłego świętowania!!!