przekabaciliśy jednak Pana Parkietowego
a może to nie my tylko nasz Tata kto wie...
Miałam wielki DÓŁ w czwartek, a to dlatego, że opóźniony Pan Parkietowy oświadczył, że nie ma takiej opcji, że parkiet będzie skończony w sobotę. Powiedział, że skończy lakierować w poniedziałek, więc najwcześniej we wtorek wieczorem będzie można po nim chodzić. Wtedy to ja powiedziałam 'o nie, nie ma takiej opcji!!!'. Ja się 16-tego przeprowadzam i niech robi co chce ja w poniedziałek zaczynam malować i sprzątać!!!
Wściekła wróciłam do domu, przy obiedzie jeden temat. W końcu wymyśliśmy, że Pan zrobi górę na gotowo i dopiero zejdzie na dół (on chciał wszytsko najpierw wycyklinować i dopiero gruntować, lakierować). Wyniki narady zaraz polecieliśmy mu zakomunikować. Oj krzywił się, nie bardzo mu się to podobało. Obiecał się zastanowić......
W piątek po pracy gonimy dalej go przekonywać, wchodzimy do domu a tam dokładnie taki widok
Dzwonię więc z tą radosną nowiną do teściów, a Mama mówi "no wiem, Ojciec tam był u niego dziś rano" no i wszystko w temacie
Stan na dziś jest taki, że góra skończona! jutro zaczynamy malować i sprzątać. Mam trzy dni wolnego w pracy - spadły mi jak z nieba, więc nudy nie będzie.
Pan Parkietowy będzie kończył dół. Zanim tam zejdziemy z pracą wszystko będzie już wyschnięte i gotowe do ogarniania. Gorący tydzień się zapowiada.... miało nie być na wariata, na szybko.... jest jak zwykle