.... "poszła na taras, powróci zaraz"... :)))
Oj długo nam zeszło z tym tarasem, bardzo długo.... zgodnie z projektem miał być półokrągły, ale my, postanowiliśmy go trochę wyprostować, żeby oszczędzić mastrowi cięcia płytek a sobie kosztów... jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy, znaczy Tomasz zrobił, bo wykopał prostokokątne fundamenty

Ławy laliśmy już razem, gorąco było pamiętam i że koszmarnie źle się wtedy czułam też pamiętam


Tomasz usypał piękny kopiec i mieliśmy w niedalekiej przyszłości murować bloczkami ścianki tarasu...

...mieliśmy, bo na planach się skończyło.... przez ponad dwa lata w temacie tarasu nie zrobiliśmy kompletnie nic... nawet ten piękny kopczyk zrobił się jakiś mniejszy i nieładny... dodatkowo przyciagał wątpliwej urody dekoracje

.... i tak trwaliśmy w tej beznadziei, a w głowach co chwila pojawiały się nowe pomysły. Miał być murowany i obłożony płytkami, później miał być zrobiony z kostki, kiedy indziej znów z podkładów kolejowych i ciętego polnego kamienia, cięty kamień zamienił się na zwykły kamień, potem kostkę granitową... każdy pomysł po pewnym czasie przynosił jakieś "ale", aż w końcu coś zaczęło się dziać... zalegające na działce podkłady kolejowe, po wielu trudach i brzydkich słowach padających z ust mojego ładnego męża utworzyły zarys tarasu, a jego wnętrze powoli wypełniał piach

ku uciesze córci, aaaaa takie tam nowe miejsce do zabawy

i leżakowania

Później nastała era ulewnych deszczy... mój ogród się topił, a Tomasz w strugach deszczu dzielnie pracował.

Ostatecznie stanęło na kostce, Appia Antica firmy Semmerlock... kiedy zamawiałam kostkę pan na składzie budowlanym mówi do mnie "boże a co pani taką kostkę jakąś wybrakowaną zamawia" ... trochę się przestaszyłam, bo widziałam ją tylko w necie... ale to była dobra decyzja, w końcu zaczęło się układanie ...


... no i stało się, JEST ![]()
teraz siedząc wygodnie z fotelu widzę to


no i ogólnie jakoś tak zrobiło się fajnie i miło dla oka... od kiedy zrobiliśmy taras, praktycznie na nim zamieszkaliśmy, tu jemy, pijemy, czytamy, pracujemy, odpoczywamy, witamy gości
dopiero teraz widzę, ile przyjemności zabraliśmy sobie nie robiąc go od razu z całą wykończeniówką




po kratce kiedyś będą pieły się bluszcze, dając trochę intymności
póki co próbują się zadomowić i czekają aż właścicielka zrobi im łaskę i przesadzi z doniczek

Na koniec moje ulubione before-after
...ja wciąż marudzę, że za mało, że za wolno, że taka ta nasza działka nijaka, itd. a potem jak porównam z tym jak było chwilę po przeprowadzce, to stwierdzam, że nie jest wcale aż tak źle ![]()
BYŁO

JEST

pozdrawiam weekendowo
zatarasowana romka ![]()
Komentarze