Szambo. Jest? - Jest!
Wczorajszy poranek mimo bardzo silnego wiatru i deszczu upłynął pod znakiem szamba. Raniutko pan koparkowy wykopał kawał dziury w ziemi
Później była chwila stresu, bo deszcz lał, do dziury w ziemi ciekła woda, a ponowie, którzy z szambem mieli być u nas punkt 9 na działce, mimo 10.30 na zegarze nie pojawili się, a do tego kontakt telefoniczny był zupełnie nie mozliwy (moje ulubione hasło w telefonie abonent jest poza zasięgiem lub ma wyłączony telefon). No pięknie pomyślałam i już zdążyłam puścić w ich kierunku kilka 'miłych' wiązanek w myślach. Jednak przyjechali. Jechali z daleka, bo bardziej opłacało nam sie zamówić szambo spod Radomia (170 km), niż spod Lubartowa (30km).
Montaż przebiegł całkiem sprawnie.
efekt końcowy - zadowalający
Teraz trzeba tylko je przysypać - to zadanie na dziś - wczoraj jakoś nie wyszło.
A teren mamy piękny, śmialiśmy się (przez łzy oczywiście), że kopalnię gliny mozemy otworzyć... cóż....