udało się!!! :)))) nareszcie :)))
Wczoraj było już tak późno i byłam tak bardzo zmęczona, że nawet nie chciało mi sie komputera włączyć.
Ale w końcu jest S T R O P !!!
Do godziny 14 okrutnie lało, a my w strugach deszczu skręcaliśmy ostatnie elementy zbrojenia. Później było już tylko lepiej. Tomek przybijał brakujące szalunki a ja zajęłam sie utwardzaniem drogi, dzięki czemu ubyło dużo gruzu z budowy (przez te ulewy i stojącą wszędzie wodę bałam się, że betoniarki nie poradzą sobie z wjazdem na działkę).
O 15.30 dołączyli do nas murarze. Beton miał dojechać na 16.00 trochę się spóźnił, ale już w pięknym (zachodzącym) słońcu, o 19.30 na horyzoncie pojawiły się wyczekane samochody
szybko zajęły swoje pozycje (moje obawy o wjazd okazały sie całkowicie bezsensu)
a chłopaki dopraszając sie o zdjęcie wskakiwali po rusztowaniu na górę
no i w końcu zaczęło się, na pierwszy ogień poszły schody
potem już cała góra, było dość późno więc wszyscy zwijali sie jak w ukropie, w ciągu godziny strop był wylany i wygłaskany
po skonczonej pracy auto poszło sie myć
a my świętować stropowe :)))
ach jeszcze zapomniałam o schodach
tak wyglądały
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM za dobre słowa w chwilach wielkiego doła i zwątpienia
Ania jak przeczytałam Twój ostatni komentarz, to aż mi się łza w oku zakręciła
nie sądziłam, że tak 'blogowo' można sie do kogoś przywiązać, fajnie mieć Was wszytskich za kompanów w tej budowlanej przygodzie