nareszcie piątek....
... jakoś tak mi się dłużył ten tydzień okrutnie .... jutrzejszy dzień też w sumie zapowiada się pracowicie, ale i imprezowo ....
Na budowie kolejne małe kroczki.... myślę, że kiedy Panowie skończą gładzie, szybciej to będzie szło, teraz pracy cała masa a efekty niewidzoczne, bo na tych bialutkich i gładzonych ścianach nie widać, gdzie zatarte raz, gdzie dwa a gdzie gotowe do gruntowania....
W kuchni na jednej ścianie fartuszek już gotowy
Wykusz zyskał parapety , kurcze kocham ten dom
Zamówiłam dziś mebelki do łazienki, postanowiłam, że będą jasne, czy to dobry wybór życie zweryfikuje.... w sumie i tak są zupełnie inne niż te które sobie kiedys wymyśliłam, ale póki co muszą być... trzeba będzie domowić jeszcze jakiś wąziutki słupek, ale to już później, jak stanie kabina i przestrzeń będzie jakaś bardziej określona :)
Uśmiechnęłam się wchodząc do gabinetu.... na chwilę obecną jest to pokój restauracyjny
a skoro jesteśmy już w temacie jedzenia, zakupiliśmy dziś lodówkę
P.S.
W 40 rocznicę ślubu małżeństwo kłóci się zażarcie.
Mąż wrzeszczy:
- Kiedy umrzesz, postawie ci nagrobek z napisem: "Tu leży moja Żona zimna jak zawsze!"
- W porządku - odpowiada Żona - a kiedy ty umrzesz, ja ci postawie nagrobek z napisem: "Tu leży mój mąż, nareszcie sztywny!"