dni pod znakiem kręcenia....
.... zbrojenia na strop.
Prace jakoś idą do przodu, choć w ślimaczym tempie. Chodzenie do pracy trudno połączyć z szybkim budowaniem domu ... a szkoda . Zaczęliśmy kręcić to zbrojenie, piszę zaczęliśmy, bo ja również nauczyłam sie to robić. Pierwszego dnia było ciężko, dostałam burę od Tomka, że 'wszytskie niedokręcone' (choć w rzeczywistości niedokręcone były może 3) ..... i z fochem poszłam do domu, było mi tak smutno.... bo tak sie starałam....
....wieczorem przy kolacji usłyszałam jednak (efekt focha!!!), że jak na pierwszy dzień, było super.....a teraz to już tak sie wyszkoliłam, że mogę na zarobek iść
scenariusz po powrocie z pracy na ogół wygląda tak:
Tomek tnie stalowe druty
poźniej inne druty (na osobiście przygotowanej zaginarce :P) też tnie i zagina
jak wszystko jest przzygotowane zaczynamy kręcić, i kręcimy, kręcimy......... i końca nie widać
..... ale można się w tym odnaleźć