I co??? H2O :))))
Przez ostatnie 3 dni lało - choć wydaje mi się że wyraz 'lało' nie za bardzo oddaje ten ogrom wody, który spadł z nieba. Dziś tez lało, ale jakby mniej i niespodzianka - wczesnym popołudniem telefon, że trzeba by przyjechać na budowę i uregulować rachunek za przyłączenie wody do budynku. Oj jechałam z pracy jak szalona .
Działka trochę zryta, a że ziemia super mokra przez ulewy, zrobiło się niezłe bagno
ale nieważne, najważniejsze, że z ziemi wystaje to
a w kotłowni pojawiło się to
Dziwne, że radość z kolejnego uszczuplacza domowego budżetu może być tak wielka .
Przy okazji powyglądaliśmy też, przez okno z kotłowni, chmury raczej nie wróżyły niczego dobrego... no i za całkiem niedługo znów zaczęło lać, ale nic to...
stresowałam się przez te ulewy o nasz wykusz, goniłam Tomka, żeby poszedł i jakoś go zabiezpieczył, choć folią przykrył.... ale Tomek sie uparł, postanowił zrobić test. Wynik POZYTYWNY!!! wykusz mimo tych ulew nigdzie nie przeciekł (pomysł, ze zdjęciem z niego terivy i wylaniem tradycyjnego stropu z folią i styropianem pomiędzy warstwami betonu chyba okazał sie strzałem w 10; mam nadzieje, że wykuszowe przeżycia Asi będą nam dzięki temu obce).
Dzięki za ochy i achy nad moimi drzewkami, wśród chętnych zrobię losowanie na to drugie, które mi zbywa hihihi - starajcie się