tynki prawie na finiszu
Oj brak czasu, koszmarna pogoda i nękające nas choróbska (najpierw Blani potem moje) jakoś skutecznie utrudniają ekscytowanie się tynkami pokrywającymi coraz więcej metrów kwadratowych naszego domu.
Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w sobotę około południa panowie skończą tynkować. Kiedy tynkarze robili swoje Tomek w każdej wolnej chwili walczył z kabelkami, przedwczoraj wykuł dziurę na rozdzielnię i przebił się na zewnątrz z rurą, która w przyszłości schowa kabel z prądem ze skrzynki. Tym samym zakończył tę część elektryki.
Wczoraj wysłaliśmy Blankę z wujkiem do cyrku a sami mieliśmy ochotę porobić kilka fotek i pomierzyć tynki. Nie zrobiliśmy nic, bo po pierwsze zabraliśmy nienaładowany aparat (buuu), a po drugie było tak zimno, że nie chciało nam się rąk z kieszeni wyjmować. Na kartce rozrysowaliśmy tylko jak idą kabelki w garażu i kotłowni, żeby kiedys gwoździem w nie nie trafić i tyle.
Tomaszka aparat nie poradził sobie z nocą, i zamiast zdjęć tynków wyszło to
No cóż, spodziewam się, że w weekend zrobię nieco lepsze fotki .