kanarek ;))
wprawdzie kornik albo dzięcioł byłoby bardziej adewatnie... ale.... kanarek bardziej pasował .... kolorystycznie .
U nas w domku póki co cisza. Parkiet leżakuje... dojrzewa do spotkania z cykliniarką.
Panu, który dotychczas zajmował się naszym prądem Tomek podziękował, od dwóch dni zajmuje się nim ktoś inny, no i w końcu pojawiło się światełko w tunelu.... może jednak wizja przeprowadzki przed świętami nie jest wcale taka nierealna .
A wczoraj...
..... a wczoraj był dzień wiosny, ponieważ Blani urodzinowa impreza impreza odbyła się w sobotę mogliśmy ten dzień uczcić spotkaniem z naturą.
Wybraliśmy się na działkę przyciąć drzewa. Za duże były, zabierały całe światło z domu.... w sumie te drzewa, to są potrzebne nam jak dziura w moście - rozwalają wizję naszego ogrodzenia (średnio fajnie będzie wyglądało biegną centralnie przez pień) ... ale cóż...
Drzewa są dwa, wczoraj uporaliśmy się z jednym. Dziś miało być drugie, ale jakos organizacyjnie nie wyszło .
Lipa nr 1, KANARKA ma nadzieję, że w gałązkach widać :)))
Ja nie wiem jak Vironek obcinał swoje wielgachne drzewa.... naprawdę to było trudne..... Dziś zakupiliśmy maść ogrodniczą.... a w czwartek ciąg dalszy...
Efektami będę się chwalić jak będą juz listki, bo póki co jakoś pokracznie wygląda .
Teraz gonię na budowę, bo chwilę temu zadzwonił Pan od schodów, że za chwilę będą , a później korzystając z w miarę wolnego wieczoru wpadam do Was, bo ciekawa jestem co sie dzieje.... kurcze chyba z tydzień mnie nie było....
Mała errata
bo obiecałam a zapomniałam...
Blania jak zwykle pracowita