czekając na jutro
pracowity był to weekend a o nadchodzącym tygodniu, chyba boję sie myśleć! Od jutra na budowę wchodzą murarze w liczbie dwóch, mąż na urlopie delegowany na pomocnika, mnie oprócz pracy i zajmowania sie córcią czeka gotowanie pracującej na budowie załodze... oby jakoś poszło...
... a weekend trochę pokarczowaliśmy drzewka a ich gałązki i pieńki przygotowaliśmy sobie tak, by można było w piecu palić
szkoda tylko że nie mam zdjęcia moich gałązek powiązanych sznurkiem w małe 'kupeczki' żeby łatwiej było je wrzucać do pieca :)
W sobotę rano przyjechał pierwszy transport z cementem, wapnem i solbetem. Późnym popołudniem poustawialiśmy część z nich na chudziaku, żeby 'pomocnik' miał czas w poniedziałek zaprawę mieszać - nie sądziałam, że tak ciężka jest to praca (dziś czuje każdy mięsień).
Jutro wielki dzień próby, mam nadzieję, że poradzimy :)