poniedziałek dzień działek
Podstawowe Prawo Murphy'ego:
'Jeśli coś może sie nie udać, nie uda sie na pewno'
o zgrozo co to był za dzień, postęp w pracach zerowy, no nie licząc niewielkiej ilości piachu przesianego przez Tomka i pracy naszego elektryka
budzimy sie rano, godz. 5.30, każdy z doskonale ułożonym planem działania (mąż na cały dzień, ja na na czas 'do wyjścia do pracy') co by wszystko grało; pogoda cudna, troche zimno ale świeci cudne słonko, córcia chyba z wrażenia obudziła sie jak nigdy o 5.45 przez okno wygląda murarzy którzy przyjdą zbudować jej domek i co???
.....i g......
wszystko szło pięknie i zgodnie z planem dopóki Tomek nie podłączył betoniarki, nie wiedzieć czemu wysprawdzany na wszytskie strony sprzęt "KOPNĄŁ" mojego kochanego męża. obyło sie bez ofiar ale robotę szlag trafił, szybki telefon do elektryka z krzykiem w słuchawce RATUJ....
....i może byłoby ok gdyby nie zaczęło lać jak z cebra
i takim to sposobem ..... a już nic nie pisze bo znów mi ciśnienie skacze
dobrej nocy wszytskim :)