Rzeźbienie w ......
Ostatnio coraz częściej nachodzi mnie refleksja, że na naszej budowie robota zamiast ubywać - mnoży się. I ile by nie zrobić, to i tak to za mało .
Wczoraj dalej działałam przy ociepleniu, dziś powinnam już skończyć (została mi do zaciągnięcia drugi raz klejem ściana od garażu). Trzeba będzie tylko rozłożyć folię i można obsypać w końcu domek (nie zmarznie już w zimie).
Po zaciągnięciu siatki klejem, przetarciu (drobnych!) nierówności i zaciągnięciu drugi raz klejem moje ścianki wyglądają tak (dumna jestem z siebie że hej)
dla porównania ściana zrobiona przez fachowców
Postanowiliśmy zagruntować farbą ocieplone ścianki (niech tam licho śpi), początkowo malowałam wałkiem, efekt wizualny super, ale tak męczące to było zajęcie, że zamieniłam wałek na pędzel. Może już tak ładnie nie wyglądało, ale za to szybko szło (a w końcu nie o walory estetyczne tu chodzi, ma być zabezpieczone prze wilgoscią!).
Na zdjeciu wyżej kawałek ścianki malowanej już pedzlem, farba jakaś gumiasta, ale jak wyschło do gołym okiem widać, że 'tynk' wody pił na pewno nie będzie o to chodziło.
Mieliśmy też w trakcie pracy wizytę u wulkanizatora. Kółko od taczki 'kapcia' złapało gdzieś, pan zakleił za całe 5 zł, Tomuś zamontował i ruszył do pracy.
Efekt, wykopany fundament pod schody wejściowe. Nie wiem czy my to dobrze zrobiliśmy, wyjdzie w praniu. Schody robimy trochę inne niż w projekcie, murarz coś tam nam tłumaczył i niby zrozumieliśmy jak ma to wyglądać, a czy jest dobrze.... nie wiem. Trudno jak coś jest nie tak, murarze będą mieli problem i będą musieli ratować sytuację