sobotnie prostowanie
Plan na sobotę nie został wykonany w 100 procentach, a to dlatego, że północna ściana zaciągnięta w piątek po raz pierwszy klejem nie wyschła na tyle dobrze, by mozna było działać na niej dalej. Poza tym obyło sie bez problemów. Tomek zrobił wykop na fundament pod taras
dziś złapała sie w nim myszka i 5 małych żabek (trzeba będzie je wyjąć zanim jutro zaczniemy zalewać - ale ja z pewnością tej misji sie nie podejmę brrrrr).
Popołudniu obłożyliśmy folią ściany fundametowe i obsypaliśmy, próbujac wyrównać nieco otaczające domek i wkurzające nas bardzo góry i doliny.
Zaczęliśmy od folii
a później już tylko szpadel, dziabka, grabie i wiadro na kamienie. Żałowaliśmy, że nie mamy glebogryzarki (choć po przygodach Vironki to juz nie żałuję tak bardzo). Udało nam się tyle
Popalić trzeba jeszcze tylko te kupki z gałązek i innych lekko już przeschniętych roślinek. Zbierałam też kamienie i kamyczki. Oj będzie co wrzucać w fundamenty
A jeszcze całkiem niedawno było tu tak
Chyba po niedzieli zasadzę trawę, zawsze to ukorzeniająca się trawa bedzie hamowała badyle (taką przynajmniej mam nadzieję).
A i dziś rozmawiałam z panem od okien, powinny być na początku następnego tygodnia. Oby!!! Baaaaaardzo bym chciała.