łazienkowych zmagań ciąg dalszy....
.... ciągnie się temat tej naszej łazienki, ale pocieszające jest to, że już powoli widać koniec
wczoraj na magicznych nogach (niczym statek kosmiczny) wylądował na swoim miejscu prysznic, trochę jest z tym zabawy, bo on taki 'falowany' trochę. Majster wszystkie płytki opiera na brodziku (na wannie robił podobnie) tak by woda spływając po kaflach spływała do brodzika/wanny a nie zaciekała gdzieś pod spód na ścianę, no i przy tych falach ma trochę główkowania i cięcia, a do tego nasi zaje....ci tynkarze winkle nam pogubili i też trzeba z klejem kombinować żeby wszytsko równo było ... eh....
ściana z wanną też prawie na finiszu, coraz bliżej decyzji jaka ta wanna ma być, myślę, że mając wszędzie płytki łatwiej będzie mi sie zdecydować na kolor obudowy, moja kulawa wyobraźnia nie będzie musiała się tak wysilać .... woda w wannie zaczyna się robić coraz mniej zachęcająca do kapieli
Gładzie zaczęły się kłaść w kuchni i salonie.... w domu od docierania góry jest tak siwo, że ja nie mam pojęcia jakim cudem pozbędę się tego paskudnego, 'wszędziewchodzego' białego pyłu fuj!
***************************
Z Blanką dziś trochę lepiej, temperatura spadła do 38, nie wymiotuje.Siedzę na L4 do piątku, ale i mnie chyba zaatakował wirus, do dobrego samopoczucia baaardzo mi daleko.