poniedziałek.
Był dziś Pan od schodów, niestey ani ja ani Tomek nie mogliśmy się urwać z pracy, miał przyjechać ponownie koło 19 ale nie pojawił się - niestety. Nasz majster jednak godnie zastąpił gospodarzy i wytłumaczył co ma być z tymi schodami do uzgodnienia została więc tylko kwestia balustrady.
Po 18 przyjechał Pan Michał od drzwi, pooglądał, pomierzył - teraz czekamy na wycenę. Stanęło na drzwiach Pol - Skone - wyjdą pewnie ze 2 - 3 tysie mniej niż te z Porty, a to już coś.
Panowie naginają z gładziami
sypialnia wygląda już cudnie, choć to dopiero pierwsza warstwa. Nie załuję, że zdecydowaliśmy się je zrobić - jak ja tylko teraz na tych ładnych ścianach będę wiercić dziury na moje makatki??? Tamtych tynków cementowo - wapiennych nie byłoby mi tak szkoda .
Jak weszłam do łazienki to z a p i s z c z a ł a m!!!! po pierwsze geberit już na swoim miejscu (trochę panowie musieli przrobić rurę)
a po drugie wanna i do tego pełna wody. Wskoczyłabym do niej gdyby ta woda nie była zimna
Po oględzinach dzisiejszych prac obdyskutowaliśmy sposób kładzenia płytek, zderzyliśmy moja wizję z wizją majstra poszło całkiem gładko...
AAAA i jeszcze zapomniałam, że w końcu udało mi sie dojechać do Pana od mebli i wybrać blat do kuchni
Koleżka od parapetów nie dojechał, kij mu w ucho, nie będzie już u nas pracował
A na koniec, bo pewnie moja wierna czytaczka Dorocia jak co dzień wstąpi, mała niespodzianka dla Kacperka i Weronisi
Ach serce się raduje, jak się patrzy na tą palącą sie w rękach mojej brygady robotę!!!!