Wczoraj dzień zaczął całkiem miło i spokojnie. Najbradziej pracowita i zaangażowana w budowę domu część naszej rodziny - znaczy mąż - ułożył folię i przygotował wszytsko na przyjazd betonu. Wyglądało to tak
później przyjechała długo wyczekiwana betoniara i przestało przestało być tak spokojnie i słodko.... trzeba było zaangażować zaprzyjaźniony traktor
z jego pomocą udało się :)
Pan od betoniary pomyślał "że jak się rozpędzi to spokojnie wjedzie" i jak pomyślał tak zrobił, tyle że efekt był odwrotny do zamierzonego.... wyglądało to koszmarnie
musieliśmy zaangażować drugi - o wiele silniejszy - traktor. Szczęście, że był. SĄSIEDZI DZIĘKUJĘ
w końcu po wielu kombinacjach i ogroooomnym zaangażowaniu wszytskich uczestników zdarzenia (szczegółów oszczędzę) chudziak został wylany
Wszystkim, którzy ciężko pracowali na efekt końcowy WIELKIE DZIĘKUJĘ
Kochanie