akcja zbrojenie
Wczoraj popołudniu Tomek rozszalował te króciutkie zbrojenia i zaszalował część wieńca, a po zachodzie znów walczyliśmy z wkładaniem na górę zbrojenia.
Tym razem dzięki obecności mamy udało mi sie to uwiecznić. Ponieważ druty były cieńsze, a na strop prowadziły schody zamiast bujającego się rusztowania :D, nie było tak trudno jak ostatnio :))))
nieśli go nieśli.......
łap i trzymaj mocno....
ciągnij w górę, w górę....
już nie daję rady, szybciej.....
ufff, na miejscu.....
takim to sposobem dwa 11 metrowe giganty spoczęły na murach
aaaaa i jeszcze pan w wibro zabrał nam pustaki i belki stropowe, bo tak nam materiał wyliczyli, że moglibyśmy jeszcze jeden strop ułożyć!!!
zostały tylko rudawe placki na trawie, no i oczywiście trochę kaski w kieszeni