wieczorno-sobotni szok :))
Grubo po 19 w sobotę wybrałyśmy się z Blanią na zwiady.....
......a tam naszym oczom ukazało się to
nie spodziewałam się tego i aż mi sie łzy szczęścia zakręciły w oczach.....
Grubo po 19 w sobotę wybrałyśmy się z Blanią na zwiady.....
......a tam naszym oczom ukazało się to
nie spodziewałam się tego i aż mi sie łzy szczęścia zakręciły w oczach.....
Cieśle w piątek jednak przyszli....
.... ale cóż to była za praca..... przerwa goniła przerwę, kawa kawę, pojawiali się, znikali ..... szok - takich fachowców nie mieliśmy od początku budowy! Sąsiedzi śmiali się i pytali, czy nasi robotnicy na urlop przyjechali na naszą działkę
to co po sobie zostawili wyglądało tak:
drzewo z dotychczasowej swojej 'kupki' rozpełzło się
powstał ten oto 'trójkącik'
część drzewa poległa przed wyjściem na taras
a część przed wejściem do domu
no i wieeeeelki sukces, dwie murłaty spoczęły w miejscu przeznaczenia!!!
No i to by było na tyle, ale nie narzekajmy... przecież przyszli
odpowiedź:
Panie cierpliwości!!!!
"Jutro będą na 100%", nie wiem co to oznacza, bo dziś też mieli być na 100%
gdyby nie ci .......... dach dawno by stał, a tak jeszcze na wakacje przez nich nie pojedziemy
aż wstyd się przyznać, ale byłam dziś na budowie może pierwszy raz od ponad tygodnia
dom jak stał tak stoi - niestety nic mu nie przybyło póki z Tomaszkiem działaliśmy prawie sami, powolutku ale szło do przodu, a teraz czekamy na cieśli już drugi tydzień; mieli być w poniedziałek 21 czerwca, potem w czwartek 24, później juz w poniedziałek 28, a teraz jest wersja, podobno na 100%, że w czwartek 1 lipca..... jak będzie zobaczymy ......
cieplutkie pozdrowienia, w końcu mamy lato
Szczęśliwie wieniec został zalany
Oj ciężki był to dzień, namawiałam Tomka na betoniarkę z pompą (bo szybko i mniej męcząco), ale Tomek się uparł....
i robił beton
wywalał w taczkę, a z taczki do wiader
i nimi nosił na górę (budowanie konstrukcji ulatwiającej tą pracę, było dla Tomka bezsensownym pomysłem)
a później z wiaderek w szalunek
dalsza praca była moja - 'patyczkiem dziubałam beton' żeby doleciał tam gdzie powinien:D i potem gładziłam (nie umiałam sobie tylko wykonując tą skomplikowaną czynność zdjęcia zrobić :))) )
O 19.30 skończyliśmy
nie wiem ile to na metry, ale wlaliśmy w ten wieniec 8 wielkich betoniarek
W oczekiwaniu na kolejną dostawę betonu zrobiłam Tomkowi 'prezent' :DDD
a on się wkurzył i powiedział "że teraz murarze się będą z niego śmiać". Chciałam dobrze, a wyszło jak zwykle :)))))
W sobotnie popołudnie miałam sprzątać (znaczy wymiatać resztki cegieł, skruszony beton itp), zaczęło jednak lać i plany wzięły w łeb....
Korzystając z chwili wolnego zaczęłam haftować obraz do sypialni :)) jak go kiedyś skończe będzie wyglądał tak
P.S.
dziękuje za wszytskie Wasze wpisy, czytanie ich to dla mnie niekończące się wzruszenia...
DZIĘKUJĘ