Na czym minęła Tomusiowi środa...?!
... poza tym, że kilka godzin wcześniej niż powinien, nawiał z pracy.... całkiem pracowicie .
Zaczął jeszcze we wtorek w upale i pełnym słońcu
kontynuował już niestety w zimnie i przelotnym deszczu (podlądany od czasu do czasu przeze mnie )
Nie mam zdjęcia jak to wyglądało wcześniej, a szkoda, bo pokrzywy rosły na całej długosci działki w pasie szerokości 4 metrów..... pryskałam je podwójną dawką roundapa kilka dni temu (standardowa nic nie dała). Jednak jak widać po efektach i podwójna nic nie pomogła. Pokrzywy czują się bardzo dobrze i nadal zielone. Dopiero męska dłoń (przynajmniej powierzchownie) zwalczyła to diabelstwo.
Było też karczowanie drzewek co jakiś czas, w wolnej chwili, któreś oberwie siekierą
zmieniając raz na zawsze swój wygląd, i odchodząc w niebyt, dając nam trochę ciepełka zimą
Poparzony przez zielsko, pogryziony przez mrówki i wygnany przez zbliżający się wieczór Tomuś zakończył sprzątanie z sukcesem. Teraz tylko porzeba chwili ze słońcem, by to co jeszcze leży na ziemi przeschło i nadawało się do spalenia.
Proszę jak ładnie
Dzielny, kochany Pan Mąż
A co robiła Sylwunia? Próżnowała? Co to, to nie!!!! Ale o tym jutro....